W dekoracjach lubię wykorzystywać materiały nieoczywiste, zastosowane wbrew ich pierwotnemu przeznaczeniu. Z drugiej strony lubię też to co tradycyjne. I te dwa przeciwieństwa łączą się u mnie w czasie tworzenia dekoracji świątecznych. Z jednej strony tradycyjnie ozdobiona choinka, z drugiej słoiki i metalowe foremki w roli dekoracji. Nie trzymam się sztywno jakiegoś określonego stylu, bawię się w dekorowanie, eksperymentuję, chcę, by było inaczej, ale prosto i bezpretensjonalnie. Głos tradycjonalistki odzywa się u mnie szczególnie w temacie choinki. Chociaż w tym roku całkiem nieoczekiwanie postawiłam na sztuczną. Wiem, że większość wybiera jednak te żywe, bo one bardziej podkręcają atmosferę świąt. Ja poszłam na łatwiznę, mając na uwadze ubiegłoroczną wpadkę z żywą choinką, z której po tygodniu opadło igliwie. Ciepłe blokowe mieszkania nie są chyba dobrym miejscem na żywe drzewko.
Mam jednak żywe gałązki sosny, które pachną lasem i w zupełności mi to wystarcza.
Użyłam też do dekoracji, po raz kolejny, słoików, z których bardzo łatwo można zrobić wazon, świecznik, czy pojemnik na orzechy. Ja lubię je w jak najprostszej formie, jednak możliwości na ich ozdabianie jest wiele. Foremki do pierników świetnie się sprawdzają w roli świątecznych dekoracji w stylu scandi. Lubię też wykorzystywać w dekoracjach plastry pomarańczy. Ich suszenie to już rytuał, tak samo jak pieczenie pierników, no i te zapachy. Aby podkreślić świąteczną atmosferę domu potrzeba naprawdę niewiele, czasami wystarczy świeca, lampion, szyszki, gałązki, orzechy. Po prostu.