sobota, 23 czerwca 2018

Kolor w kuchni

    Ostatnie zakupy w Biedronce były inspiracją do wprowadzenia niewielkich zmian w kuchni. A kupiłam sobie cudne miseczki, którym, oczywiście, nie mogłam się oprzeć :) .  Ta kropelka koloru sprawiła, że chciałam go jeszcze więcej. Postanowiłam, że ożywię nieco białą kuchenną półkę, którą całkiem niedawno Wam pokazywałam.  Ta biel trochę już stawała się nudna. Do tego pojawiły się jeszcze białe hokery.  Lubię biel, jednak co za dużo to niezdrowo.
    Zawsze zachwycały mnie niewielkie kolorowe, nawet trochę cukierkowe, kuchnie na Pinterescie. Lubiłam ich klimat. Jednak zdaję sobie sprawę, że takie wnętrza na dłuższą metę zdają się nieco męczyć.  W przypadku niewielkich akcentów kolorystycznych jest to do przyjęcia. Poza tym zawsze można wrócić do punktu wyjścia.














niedziela, 10 czerwca 2018

Kuchenny organizer


Lubię mieć w kuchni wszystko pod ręką.  Na pòłkach piętrzą się talerze,  kubki,  miseczki. Wszystko jest w ciągłym ruchu, więc nie ma mowy aby się brudziło,  czy kurzyło,  bo takie głosy też często słyszę.  Trochę kłòci się to z moim minimalizmem,  ale z racji braku miejsca jest to też konieczność.  Staram się  nad tym panować.  Lubię gdy wszystko jest uporządkowane i na swoim miejscu. Poza tym kuchenne utensylia mogą stanowić swoistą dekorację.  Natknęłam się na Pinterescie na wiele pomysłowych aranżacji w tym temacie.  Pomyślałam,  że świetną bazą do ekspozycji będzie w moim przypadku wiklinowa taca/koszyk. Taca przechodziła już ròźne metamorfozy.  Teraz przemalowałam ją na ulubioną czerń.  Wypełniłam ją tym wszystkim co w kuchni jest niezbędne. Nie miałam ładnej butelki na olej,  wykorzystałam więc zwykłą butelkę po winie. Taka prosta,  z korkiem, wygląda bardzo naturalnie.  
 











niedziela, 3 czerwca 2018

Regaliki. Zamiana miejsc

   Czasami przychodzi mi do głowy nagle jakiś pomysł i choćby się waliło i paliło  muszę go zrealizować.  Pamiętacie mòj kuchenny regał a'la kredens?  Już od jakiegoś czasu bardzo mnie drażnił.  Kuchnia o małym metrażu plus to coś dawało okropne wrażenie ciężkości. Wymyśliłam więc zamianę miejsc.  Regalik na książki z salonu powędrował do kuchni.  A z kuchennych szafek powstał regał na książki.  Najgorsze w tym całym przedsięwzięciu było mocowanie uchwytòw.  Przy braku odpowiednich narzędzi było to dość problematyczne. No ale jakoś w końcu się udało i dzisiaj mogę się cieszyć, wprawdzie niewielką,  ale bardzo mi na rękę,  zmianą. Tym bardziej,  że lubię gdy w mieszkaniu książki są wyeksponowane, a teraz mam miejsce,  aby je gromadzić.  Kuchnia natomiast nabrała oddechu, świeżości i przestrzeni.

















I przed