czwartek, 31 maja 2018

Remont łazienki. Oczekiwania, obawy, efekty.

   Wreszcie nastała ta chwila.  Mam nową łazienkę.  Trudno opisać radość  gdy spełnia się coś, na co czeka się wiele lat.  Od takich remontów uciekamy jak najdalej i odkładamy w czasie ile się da. Wiadomo,  koszty,  ale też potworny bałagan i dezorganizacja codziennego życia.  Tym bardziej,  gdy w tym bałaganie trzeba mieszkać.  Najbardziej bałam się  funkcjonowania bez łazienki.  W moim przypadku były to prawie trzy tygodnie.  Powiem Wam jednak,  że do wszystkiego można się przyzwyczaić.  Teraz mogę stwierdzić,  że nie było aż tak źle.
   W sprawach remontowych  najważniejszy chyba jest wybór fachowca.  Najlepiej,  gdy jest to ktoś polecony i sprawdzony. To połowa sukcesu. Mojego poleciła sąsiadka. Z kolei ja chętnie polecę go dalej.
   Natomiast wybór i zakup sprzętów i płytek najlepiej rozłożyć sobie (mocno) w czasie, a kupując w sieci zwracać szczególną uwagę na opinie i komentarze innych klientów.  W moim przypadku było to bardzo pomocne.
   Remont łazienki w bloku, do tego małej klitki, a do tego jeszcze na trzecim piętrze, to wielkie wyzwanie. Wymienić trzeba było wszystkie rury, przyłącza, przenieść oświetlenie, które wcześniej mieliśmy nad drzwiami. Musieliśmy zachować poprzedni układ,  ale był on dość optymalny,  więc problemu nie było. Wnoszenie materiałów i narzędzi na górę to ciężka sprawa, ale mój fachowiec nie narzekał, jakoś sobie poradził, więc chwała mu za to.
   Starałam się, aby nowa łazienka była jasna,  prosta, neutralna i ponadczasowa.  Mody się zmieniają,  przemijają,  a łazienka zostaje.  Być może za chwilę będę chciała za pomocą dodatków trochę ją przearanżować,  więc nie będzie wówczas problemu. Wybrałam białe płytki ścienne,  a podłogę nieco ożywiłam szarymi wzorzystymi (indos patchwork).  Zależało mi też na tym, aby móc od czasu do czasu poczuć się tu jak w spa, więc musiała być wanna :)
   Staram się też aby większość kosmetyków była pochowana.  To sprawia,  że ta mała przestrzeń wydaje się większa, spójna i uporządkowana.  Została mi jeszcze wnęka z półkami do zabudowania,  ale w porównaniu z tym co było to już drobiazg.
   Muszę Wam jeszcze powiedzieć, że prowadziłam dokumentację z tego remontu w postaci zdjęć robionych iPadem. Niestety iPad padł, więc mogę mieć jedynie nadzieję, że uda się go naprawić i kiedyś wrócę do tematu.













Samoprzylepne wieszaki na ręczniki bardzo się sprawdzają







Na drzwiach też wieszak na przylepiec




 Tak mniej więcej było wcześniej.  To ta najlepsza wersja - po liftingu.  Potem było już coraz gorzej.
Wiadomo co dzieje się z malowanymi płytkami przy wannie 


czwartek, 3 maja 2018

Działka

   Brakowało mi tych wolnych dni. Tym bardziej, że działka aż prosiła się o odrobinę uwagi. Po zimie zastałam kolejny raz przeciekający dach na altance i właściwie to było najgorsze czego moglam się spodziewać. Poza tym wszystko zarośnięte trawą i zielskiem, ale z tym uporałam się bez problemu.
Z dachem uporał się dekarz, więc mam nadzieję, że już nie będzie niespodzianek.  Teraz pozostaje tylko czekać na trochę lepszą pogodę, aby delektować się efektami majówkowej pracy. Uwielbiam to miejsce :)
   Wczoraj kupiłam niebieską farbę i przemalowałam stare ogrodowe krzesło. Rok temu malowałam na niebiesko starą ławkę i stolik. Bardzo polubiłam te niebieskie odcienie bo świetnie komponują się z zielenią i aż mnie korci żeby coś jeszcze zmalować. Może tym razem na zielono? Zainspirowały mnie moje działkowe kubki i siedzi mi w głowie taki mix kolorów. Może jeszcze w altance coś kolorowego powstanie. Tutaj mogę eksperymentować ile się da, bo właściwie nic nie można zepsuć, co najwyżej się przemaluje :)