Kiedyś wydawało mi się, że tego typu robótki są przeznaczone wyłącznie dla cierpliwych. Teraz przekonuję się, że one tak naprawdę działają uspokajająco i relaksująco. Niesamowite odkrycie.
Od czego zaczęłam? Z resztek bobbiny uczyłam się robić różne kształty, potem wszystko prułam i od nowa to samo. W końcu powstał chwytak do garnków. Z resztek włóczki, z której kiedyś robiłam pompony do koca, zrobiłam poduszki. Może nie jest to wytwór wysokich lotów, jednak jak na pierwszy raz to uważam, że nie jest źle. Co więcej, takie proste i lekko nawet siermiężne wytwory wpisują się bardziej w moją estetykę. Zrobiłam też coś wyłącznie dla siebie, a mianowicie komin i czapkę. Tutaj już musiałam zainwestować w dobrą włóczkę, co jak się okazuje wcale nie jest takie tanie. Z reguły już tak jest, że każde hobby wiąże się z większymi lub mniejszymi kosztami. Jednak nic nie sprawia takiej radości, jak możliwość wykonania czegoś samodzielnie. I to chyba jest w tym przypadku najważniejsze.