sobota, 16 września 2017

     Każda pora roku ma w sobie coś wyjątkowego, ale najbardziej lubię jesień. Właśnie jesienią  zaczynam mieć coraz więcej czasu. Nadrabiam wtedy zaległości książkowe, filmowe, muzyczne. Lato i słońce zawsze wygania nas z domu i spędzamy wtedy dni bardziej aktywnie. Jesień z kolei, szczególnie ta z deszczem i pluchą na dworze, zatrzymuje nas w zaciszu domu i zachęca do umilania sobie chwil na przekór pogodzie. W moim przypadku jest tak, że im gorsza aura na zewnątrz, tym bardziej staram się stworzyć miły klimat w mieszkaniu Już zaczynam wyciągać świece, lampiony, poduchy, kocyki. Robię zapasy ulubionych herbat ( specjalny dzbaneczek do zaparzania  też już mam, bo trafiła mi się okazja, piękny zielony za 4 zł). W salonie stworzyłam kącik do słuchania muzyki. W tym celu przeniosłam  mój stary sprzęt z kuchni. Tam rzadko go używałam, czasami tylko słuchałam radia. Teraz wreszcie mam prawdziwy komfort słuchania ulubionych płyt. Inspiruje mnie oczekiwanie na taką prawdziwą jesień, zaczynam wymyślać " co by tu jeszcze", jak uprzytulnić, co dodać, jak sprawić, aby jesienna chandra nie miała szans.
     Trochę mnie ostatnio nie było na blogu, "zawiesiłam"się jakoś na tym ostatnim wpisie o balkonie. W międzyczasie coś tam się jednak działo wnętrzarsko, tylko weny zabrakło do publikowania. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys :)  A działo się trochę w przedpokoju, bo wzięłam się za odświeżenie ścian. Właściwie to zmusiło mnie do tego wstawianie nowych drzwi wejściowych - trzeba było opanować ten chaos na ścianie. Co jeszcze? Pojawiło się trochę tekstyliów z Pepco. Zarzekałam się, że już koniec, ale nie mogłam się oprzeć, takie fajne poduchy były:) Teraz kombinuję, jak ocieplić sypialnię. Te biele i szarości nie są złe, ale ciągle mi czegoś tu brakuje. Jak coś wymyślę, to dam Wam znać.