Jakiś czas temu wpadło mi w oko stare secesyjne krzesło. Kosztowało grosze, stan wręcz idealny, trudno przejść obok niego obojętnie. Gdy przywiozłam je do domu, mój syn zawołał "mamo, po co ci to krzesło?". No właśnie, po co? Nie pasowało mi właściwie do niczego, jednak ma tak wielki urok, że trzeba było coś z nim zrobić i jakoś wyeksponować. Postanowiłam wykorzystać je w roli oryginalnego stolika nocnego. Teraz w sypialni zapanował bardzo eklektyczny klimat i to jest to, czego bardzo mi brakowało.
Zakupiłam też trochę porcelanowych naczyń. Mimo, że dzisiaj pozują równiutko do zdjęć, używam ich na co dzień i nie tworzę z nich muzealnej ekspozycji. Staram się traktować je " bez pompy", zwyczajnie, aby po prostu z nami były i cieszyły oczy. Bardzo cieszę się z misek o pięknym kształcie, których będę używać do sałatek, a także z cukiernicy i dzbanuszka do mleka. Mam wielką słabość do filiżanek. Codziennie kawa w innej filiżance, czemu nie? W zależności od nastroju, aby celebrować zwykłe chwile i po prostu cieszyć się życiem 🙂
Eklektycznie w kuchni