niedziela, 25 marca 2018

Zające i pudrowy róż

    Pozostał tydzień do świąt, więc czas pomyśleć o świątecznych dekoracjach. U mnie rządzi natura
 i minimalizm, czyli nic nowego. No, może mała zmiana w postaci kropli koloru, który pojawia się w moim monochromatycznym wnętrzu. Sama sobie się dziwię, bo jest to róż,  a więc kolor, do którego zawsze podchodzę z rezerwą. Tym razem jednak bardzo mnie zauroczył. Taki delikatny kolor w połączeniu z wieloma czarnymi elementami wprowadza lekkość i świeżość, a to na wiosnę jak znalazł. A wystarczyło tylko przemalować gałki od kuchennych szuflad i zwykłą puszkę, aby wprowadzić ten mały kolorystyczny akcent. Dekoracje świąteczne to u mnie przede wszystkim zające zakupione w Pepco, którym zrobiłam całkiem przytulne gniazdko. Poza tym gałązki jabłoni przywiezione z działki, a na nich zawieszone pisanki. I jak co roku drewniana gąska i zając ze sklepu dla kreatywnych warsztat-24 . Nie mogło zabraknąć, oczywiście, wierzbowych bazi i bukszpanu, no i rzeżuchy :)



















sobota, 17 marca 2018

Półka ze skrzynki

    Przy okazji wiosennych porządków w szafach odkryłam starą skrzynkę na owoce, którą wiele lat temu ozdobiłam morskimi szablonami. Motywy już trochę niemodne, więc postanowiłam ją przemalować. Uwielbiam matową czarną farbę akrylową, więc nie mogło być inaczej, musiałam jej tutaj użyć. Malowałam sobie tą skrzynkę nie bardzo wiedząc, do czego mi się przyda. Jednak gdy pomalowałam i zobaczyłam jak pięknie gra z całą kuchnią, już wiedziałam, że lepszego miejsca jej nie znajdę. Wymyśliłam, że powieszę ją w roli półki. Jestem bardzo zadowolona z efektu. Półka wypełniła kącik, który wydawał mi się trochę pusty i zrównoważyła nieco proporcje na ścianie z szafkami. Jest też praktyczna, a przede wszystkim dekoracyjna. Myślę, że dekoracje będą się na niej często zmieniać. Już teraz chodzi mi po głowie pomysł na wykorzystanie jej do ekspozycji ziół :)














i skrzynka przed


sobota, 10 marca 2018

Czasami drobiazg wystarczy

     Inspiracją do dzisiejszego posta był mój ostatni zakup w pewnym sklepie internetowym.
A zakupiłam   jedynie maleńką osłonkę na doniczkę z celulozy.  To był impuls, który sprawił, że chciałam więcej i więcej w naturalnym stylu tego sklepu. Niestety ceny sprowadzają nieco na ziemię i nie ma się czemu dziwić, bo jakość i wykonanie oferowanych produktów są na bardzo wysokim poziomie. Cóż robić? Trochę pogłówkowałam i wymyśliłam jak nadać moim przedmiotom nieco naturalnego sznytu i sprawić, aby przynajmniej na pierwszy rzut oka wyglądały stylowo.
     Kiedyś koleżanka podarowała mi fajne naszywki hand made do ozdabiania moich włóczkowych wytworów. Jakoś ostatnio mało tworzę, a żal było je trzymać w szufladzie, postanowiłam je wykorzystać do poduszek, a jedną z rozpędu ozdobiłam osłonkę na doniczkę. I niby nic, drobiazg, którego prawie nie widać, a jednak, dla mnie przynajmniej, różnica jest ogromna. Zwykła poduszka z Pepco, dzięki skórzanej naszywce, przestała nagle być poduszką z Pepco. Stara powłoczka, której dawno nie używałam, stała się powłoczką, którą aż chce się eksponować. Zwykła osłonka z tworzywa też zmieniła nagle swój styl. Bardzo jestem ciekawa, czy Wy także widzicie siłę tych drobiazgów :)