sobota, 27 sierpnia 2016

Marzenia się spełniają

      Dzisiaj będzie o stylowej deseczce, która całkowicie mnie zauroczyła i stała się obiektem moich marzeń i westchnień. Jeszcze wczoraj przeglądałam w internecie sklepy z dechami i przepadłam totalnie. Jednak cena tych drewienek nie pozwalała mi na brnięcie dalej w tym temacie. Pomyślałam sobie, że może kiedyś, może taka najmniejsza śniadanióweczka... Dzisiaj będąc przypadkiem w zaprzyjaźnionej firmie Story Wood dostałam w prezencie taki właśnie obiekt moich westchnień. I jak tu nie wierzyć, że wystarczy bardzo chcieć i marzenia się spełnią. Była jeszcze cieplutka, jeszcze ostatnie szlify, a w domu ją zaolejowałam i bardzo przyjemnie mi się z nią pracowało. Załapała się do zdjęć z tym co dzisiaj miałam pod ręką. A miałam akurat jabłka zapiekane pod kołderką, czyli w kruszonce. Uwielbiamy ten deser, a moje eko jabłka "robaczywki" świetnie się do tego nadają. Deser jemy z lodami lub tak jak najbardziej lubię - z jogurtem naturalnym.














Pisałam całkiem niedawno o chęci ujednolicenia wszystkich pojemników na kosmetyki. Już zaczęłam trochę działać w tym kierunku i zaczęłam kupować kosmetyki w odpowiednich opakowaniach. Na białych już wcześniej przyklejałam cyferki, a teraz na brązowych przykleiłam zamówione w sklepie nietylkona.pl gotowe etykiety samoprzylepne. Jestem zadowolona z efektu, bo jako minimalistkę bardzo raziły mnie różnokolorowe opakowania i wprowadzały do łazienki lekki chaos :)









sobota, 20 sierpnia 2016

Zmiany w salonie

     Pisałam całkiem niedawno, że podoba mi się  podłoga bez dywanu, jednak życie zweryfikowało te moje poglądy. Z natury jestem wygodnicka,  po domu chodzę często na bosaka, pomyślałam więc jak miło byłoby stąpać stópkami po czymś miękkim i przyjemnym. Znalazłam w sieci całkiem fajny  dywanik "zygzak", który również całkiem fajnie kolorystycznie wpasował się do mojego salonu.  Przypadek sprawił, że stałam się jednocześnie posiadaczką stoliczka z czasów PRL.  Stoliczek otrzymałam by wykorzystać go na działce. Wcale tam jednak nie trafił, bo oczami wyobraźni widziałam go już w mieszkaniu.  Z przyjemnością odstawiłam wiekowy ikeowski stolik Lack. Teraz salon nabrał nieco wyrazu i myślę, że już powoli zmierza w kierunku vintageowym.
    Stolik służy jednocześnie jako stolik podręczny oraz jako kwietnik. A gdy goście chcą wygodnie napić się kawy, wówczas ustawiam go na środku i powstaje całkiem przyjemny kącik kawowy. Do kompletu jest jeszcze dolna półeczka, ale nie umocowałam jej, bo na razie podoba mi się tak jak jest. W przyszłości pomyślę, czy ją umocować, może przedtem pomaluję ją na jakiś fajny kolor, a chodzą mi po głowie pastele :)












A taką bawełnianą powłoczkę z papugą udało mi się upolować w sh :)


poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Działka sierpniowa

     Dawno nie było na blogu posta "działkowego".  Sierpień, a już tym bardziej jego połowa, nie nastraja do działkowych metamorfoz. Teraz bywam tam jedynie z doskoku, wpadam po jabłka lub aby podlać kwiatki, które trudno utrzymać na tej piaszczystej ziemi. W altance trochę poprzestawiałam meble robiąc dojście do okna. W kuchence zrobiłam z górnej szafki otwarte półki, bo tak jest wygodniej. I  nawet tu, na działce, bardzo jest mi bliska kolorystyka b&w :) .
      Na zewnątrz niewiele zmian. Przeniosłam kącik z ławką w inne miejsce. Poza tym wyszlifowałam stolik, który bardzo był już zniszczony a po szlifowaniu ukazał się pięknie odrapany blat. Teraz muszę coś wymyślić aby zgrał się z pozostałymi odrapańcami. Myślałam o pomalowaniu ławki i krzesła na szaro aby je potem przeszlifować i wydobyć wszystkie ich poprzednie kolory. Może być ciekawie.



















Taką tkaninę w myszy udało mi się upolować w sh  :) Świetny obrus na działkę 


















sobota, 13 sierpnia 2016

Lifting łazienki

     Co zrobić gdy remont łazienki trzeba odłożyć na kilka lat? Można nie robić nic zadowalając się stanem zastanym. Można też, tak było w moim przypadku, przeprowadzić niewielki lifting aby łazienkę trochę oswoić i sprawić, by było miło z niej korzystać.  Gdy wprowadziłam się do obecnego mieszkania, łazienka spędzała mi sen z powiek. Różowe płytki z lat  ( chyba) 70- tych lub ciut wcześnej, różowe ściany i podłoga w płytkach " nakrapiany brąz", rury na wierzchu, górnopłuk, stara żeliwna wanna.  Na początku oswajałam to co zastałam za pomocą różnych środków - czyszczenie, malowanie ścian na biało, wprowadzanie odpowiednich kolorystycznie dodatków, ręczniczków, dywaników itp. Ale nie byłabym sobą gdybym nie poszła jeszcze dalej. Wpadłam na genialny pomysł przemalowania płytek. Kupiłam puszkę farby Diamondhard w jasnoszarym kolorze i w jeden wieczór łazienka odmieniła się nie do poznania. Podłogę przemalowałam białą akrylówką. Teraz nawet rury na wierzchu mnie nie drażnią, bo stwierdziłam, że fajnie mieć taki trochę industrialny klimat.  A żeliwna wanna to prawdziwe cacko. Lubię swoją łazienkę do tego stopnia, że przestałam nawet myśleć o remoncie, chociaż wiem, że to nieuniknione i w końcu kiedyś nastąpi.
     Szukałam długo zdjęć "przed", niestety bez skutku. Wiem, że gdzieś były. Były nawet fotki z kolejnych etapów malowania. Trochę czasu jednak minęło i trudno mi je teraz zlokalizować. Odwołam się jednak do Waszej niezastąpionej wyobraźni :)








Poznajecie koszyk metalowy? Powiesiłam go w formie półeczki, jest bardzo praktyczna
 i dekoracyjna