sobota, 6 sierpnia 2016

     Po ciężkim tygodniu postanowiłam osłodzić sobie życie. Padło na tartę. To super szybkie ciasto, można wykorzystać do niego sezonowe owoce co w przypadku owocowych niejadków bardzo się przydaje. Ja miałam jeszcze czarne porzeczki z działki. Nie dodałam ich zbyt wiele aby nie przesadzić. Cukier też w niewielkiej ilości, dlatego tarta nie jest "ciężka" i można ją podjadać nie przejmując się zbytnio kaloriami.


Składniki na ciasto:
1,5 szkl. mąki
150 g masła
1 jajko
2 łyżki cukru
szczypta soli

Składniki masy:
400 g twarogu ( ja miałam twaróg tłusty, dwie kostki, dodałam do niego trochę mleka)
1 jajko
cukier puder ( dałam łyżkę ale można bardziej dosłodzić)
1 łyżka mąki ziemniaczanej
owoce

Składniki ciasta szybko zagniatamy i wkładamy na godzinę do lodówki. Masę serową przygotowujemy miksując wszystkie składniki, dodajemy na końcu owoce i mieszamy łyżką. Formę wykładamy ciastem, nakłuwając je widelcem i pieczemy w nagrzanym do 190 stopni piekarniku ok. 15 minut. Po wyjęciu ciasta  wykładamy na nie masę serową i pieczemy dalej ok. 25 minut.



 Uwielbiam tą bawełnianą podkładkę, nie mogę się bez niej obejść robiąc zdjęcia


Przy okazji chwalę się kubeczkami z wyprzedaży w Pepco. Od razu wpadły mi w oko. Są tak proste, że aż piękne, cokolwiek w nich podam smakuje wyśmienicie, no i pasują mi do kuchni. Na zdjęciach widać też nowy nabytek z sh. Jest to przepiękny kardigan w kolorze kawy z mlekiem. Wpadł mi w ręce przy okazji szukania swetrów na poduszki, Z niego na pewno poduszki nie zrobię, będzie jak znalazł  na jesienne wieczory :)






Tarta znika w oszałamiającym tempie



     Gdy dopada mnie chandra koniecznie muszę coś zmienić w mieszkaniu. Padło tym razem na pokój M.  Zmieniłam mu lekko opatrzoną kolorystykę b&w na granat z dodatkami czerwonego, a to za sprawą granatowej narzuty upolowanej w sh. Kupiłam też w Lidlu dużą mapę za jedyne 14 zł, Nie jest to piękna stara mapa z moich  marzeń ale jest i myślę, że młody dzięki niej zapała miłością do podróży i poznawania świata. 









     Naoglądałam się kiedyś na różnych blogach DIY jak zrobić samemu słynny skandynawski dozownik. Postanowiłam, że muszę zrobić takie dozowniki i ujednolicić dzięki nim moją wątpliwej urody łazienkę. Najpierw było poszukiwanie w miejscowych drogeriach mydełka w brązowym pojemniku z czarnym dyspenserem. Niestety wszystkie dyspensery są w kolorze białym. Stwierdziłam w końcu, że z białym też pięknie.  Jeśli uda mi się wymyślić coś w temacie odpowiednich biało-czarnych etykiet, będzie super. Wtedy zaczną się zmiany, wszystkie kosmetyki dostaną nową szatę.





4 komentarze:

  1. Oj uwielbiam tarty pod każdą postacią, i tą wytrawną, słoną i tą słodką i owocową. Mniam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mam w planach wytrawną. W każdej postaci tarta jest takim wykwintnym daniem :)

      Usuń
  2. Ja tam się wcale nie dziwię że tarta znika w tempie natychmiastowym... :)
    Jakie wypaśne kubeczki - bardzo mi się podobają :)
    Sama mam podobne - ale nie takie :)
    Jak podlewasz uszy shreka ? Sukulenta - bo nabyłam takiego i nie wiem jak często go nawadniać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uszy Shreka, nie wiedziałam, że tak to się nazywa, rzeczywiście jest podobieństwo :)) Ja wszystkie rośliny, a z reguły są to sukulenty, podlewam raz w tygodniu i to im wystarcza. No chyba, że są upały i jest bardzo ciepło w mieszkaniu, wtedy w tygodniu podlewam dodatkowo :)

      Usuń